Wiosna w powietrzu, a wszystkie mniej lub bardziej ulubione panie z blogosfery, wdzięcznie prezentują się w coraz to nowych, kolorowych i mocno letnich kombinacjach. A ja? A ja marznę i nie ściągam z siebie dzień i noc wełniastych otulaczy. Ale, ale… myślę sobie sprytnie, przecież przygotować można by się i teraz. W końcu to lato kiedyś i tu nadciągnie, a ja stoję wtedy goła i (nie) wesoła.
Jakieś trzy tygodnie temu wzięłam się w garść, wybierając i zamawiając z bogatej internetowej oferty dwie letnie, uroczo powiewne sukienki. Pięknie prezentowały się na modelkach, hojnie ozdobionych wymyślnym makijażem oraz wystawną biżuterią. I tak jakoś umknęło mi, że kolory jakby nie moje, a i obwieszać się za bardzo nie lubię… Otwieram ślicznie, elegancko zapakowaną paczkę i co my tam mamy w środku? Zobaczmy.
Nasza pierwsza bohaterka: szyfonowe, plisowane marzenie w odcieniach morskiej wody. Ten tego… trochę ogromniasto i mocno pańciowato… A w katalogu wyglądało tak uwodzicielsko… Ale ja nie jestem z tych, co to się od razu poddają! Postaram się zatem trochę:
Może wersja „kusząca”?
Może „tańcząca”?
Może odrobinę zalotna?
A może a’ la surowa pani nauczycielka?
Nic z tego. Sami widzicie jak się muszę nagimnastykować oraz nawyginać, żeby przykryć kolanka i osiągnąć upragnioną długość mezzo. No ale jak to tak w półprzysiadzie po okolicy się pętać? Oprócz tego, jeszcze kilka drobiazgów się nie zgadza i nawet turkusy w srebrnej oprawie, prezent od osobistej i ulubionej mamusi nie ratują sytuacji. Zobaczcie moi mili sami:
Eee… rozmiar 40? I gdzie podziała się moja talia?! Miałam tu jakąś, nawet całkiem zgrabną… Aha, i biuścik też na liście zaginionych…
A te ramionka dwa rozmiary za duże, to przepraszam dla kogo?
Sam sex? No chyba jednak nie!
Ech… mam całkiem inną wizję powabnej kobiecości i całkiem dość na dzisiaj. Drugą sukienkę przymierzymy następnym razem. Może mile nas zaskoczy?
Na serię “Ja też chcę coś nowego!” składają się następujące wpisy:
Ja też chcę coś nowego! Wiosennego i kolorowego
Ja też chcę coś nowego! Wiosennie – szampańskiego
Komentarze
ja katya
3 czerwca 2013Moim zdaniem ładnemu w większości rzeczy jest ładnie. Chociaż też zależy jak ładny się w tym czuje:) Nie zwracałam dawniej uwagi na takie rzeczy jak za duże ramiona, teraz powoli zaczynam je dostrzegać, aczkolwiek krawcową nie jestem więc i oko mam laika. To, co z fachowego punktu widzenia jest zbyt dużym luzem, dla mnie może być po prostu oversize. Sukienka jest ładna i podoba mi się w wersji surowej nauczycielki:)) Ach i kolory! Kolory są śliczne!
Monika Frese
3 czerwca 2013No właśnie:).
Sukienka ładna, niby wszystko ładnie, a ładny wcale ładnie się nie czuje. Za to kolory! Ten turkus naprawdę mnie przekonał:)
Twoje wytłumaczenie dla “oversize” strasznie mi się podoba i skłania do rozmyślań, Katyu. Hmm… może to właśnie profesjonalne oko zbyt dużo widzi i za bardzo się czepia?
Bardzo ładnie pozdrawiam:))
Isabella M.
3 czerwca 2013witaj Moniko no jako kobieca suknia to zawod jest widoczny, bardzo dziwny wykroj tak wogole, chowa wszystko czego nie powinna chowac, a moze nos oddzielnie te czesci??? Z czym natomiast sie calkowicie niezgadzam to to ze Ty w niej sie oszpecilas, albo ze masz gdzies ramiona za szerokie, nawet ten wykroj nie zeszpecil Twojej sylwetki,i tym optymistycznym akcentem koncze i przesylam buziaki
Monika Frese
3 czerwca 2013No naprawdę!
Człowiek się nastawia na uszczypliwie – urągliwe i zjadliwie krytyczne komentarze, a tu same śliczne słowa, komplementy i optymistyczne akcenty!
Wcale nie jestem przygotowana:)).
Miło, że jesteś już z powrotem Izabello:).
Anonymous
3 czerwca 2013Połączenie kolorów rewelacyjne i pięknie w nich Pani proszę Pani. Ale sama suknia no nie, wyraźnie nie dla Pani proszę Pani. P. IRENSA
Monika Frese
3 czerwca 2013O żesz! No właśnie dokładnie tak samo sobie pomyślałam!
Jakieś siły nadprzyrodzone się nam tu plączą, proszę Pani!
Aha, czyli jednej takiej rudej dobrze jest w turkusie.
Widzę, że to doświadczenie nie poszło jednak na marne, miła Pani I:).
Aga
4 czerwca 2013Witaj droga przyjaciolko! No w takiej wersji to Cie jeszcze nie widzialam, ale my ostatnio rzadko sie widujemy. Kolory bardzo mi sie podobaja, sama mam je w swojej kolekcji.
Co do kroju, to osobiscie za pliskami nie przepadam, a i takie oversizy nie sa zbyt pochlebne, szczegolnie w okolicach talii (no chyba, ze jej brak, ale Ty sie o to martwic nie musisz) i przy malych biustach (jak u mnie). Dlatego bez obrazy, ale dla mnie odpada.
Czekam z niecierpliwoscia na kolejna odslone.
Goraco pozdrawiam i sciskam ze slonecznego B.-B.
Aga
Monika Frese
4 czerwca 2013Dla mnie też odpada.
A obrazić to się najwyżej mogę na tą gumiastą talię i stracone złudzenia:).
Pliski natomiast lubię, więc się skusiłam.
Ale na pogrubiającej gumie?! Mają być ładnie krojone z koła, żeby okolice talii i bioder pozostały smukłe i już!
No i jeszcze ten turkus. Naprawdę mnie oszołomił!
Ja też mocno ściskam i już za chwilę ciąg dalszy:).
Anonymous
4 czerwca 2013przepraszam, jakim modelem sie szanowna pani porusza?
Monika Frese
4 czerwca 2013Przepraszam, a jakie to ma znaczenie w kontekście workowatych turkusów?
Małgorzata TP
4 czerwca 2013Oglądam na ekranie telefonu i może dlatego nie wygląda tak źle jak to opisujesz :-) Kolorki są śliczne, a fason …. no cóż, jego po prostu nie ma :-) Może łatwiej uszyć coś bez fasonu … pozdrawiam wieczornie
Monika Frese
5 czerwca 2013Racja, tak całkiem paskudnie to nie jest. Ale to zasługa “wkładu”, nie sukienki;).
Z fasonem masz rację, Małgosiu. Tak jest łatwiej, bo przecież więcej kobitek o całkiem różnych gabarytach się zmieści:).
Ale czemu nie dzwonisz? Aha, fałszywy numer przecież był:).
Pozdrawiam. Porannie i ślicznie:).