Spódnica maxi na urlopie? Jak najbardziej! No bo gdzie indziej?
W pracy zawadza tylko przecież, plącze się pod nogami i szarga przy najmniejszej próbie schylenia, przycupnięcia czy przykucnięcia, a do tego zdarza się, że wyglądamy a) niepoważnie, b) nieprofesjonalnie, c) niekompetentnie i d) niefachowo, w zależności od branży. Jakby komuś było mało, to na dodatek:
- w aucie wygniata się, poniewiera po podłodze i brudzi,
- na rowerze miętosi, wciąga w szprychy i brudzi,
- na zakupach wycieramy nią podłogi, włóczymy i brudzimy…

Ale na urlopie to co innego! Kiedy tak sobie spacerujemy brzegiem morza podziwiając cuda natury oraz wdychając przesycone jodem i zapachem dzikich róż wilgotne powietrze, nasza wygodna i przewiewna spódnica maxi:
- osłania nas skutecznie przed promieniami palącego słońca lub podmuchami zimnego, hucząco – szarpiącego wiatru,
- wpisuje się pięknie w nieustająco powracające folklorystyczno – romantyczne wakacyjne tematy, doskonale harmonizując z rozmaitymi górami: skąpymi i małymi – w wersji niewinnie kokieteryjnej albo swobodnie obszernymi – w wersji nieskomplikowanie naturalnej,
- pasuje małym i dużym, szczupłym i okrąglejszym, tak jakby przy okazji optycznie wysmuklając (uwaga na wyprostowaną sylwetkę i lekki, gibki krok!).
Poza tym na tle typowych, wygodnicko rozchełstanych i roznegliżowanych wczasowiczów, wyglądamy urlopowo – zjawiskowo – relaksacyjnie i o to nam przecież chodzi.
Dla ścisłości
Na wakacjach nasza długa spódnica także szarga się po rozmaitych podłogach, ziemi, piasku, plamiąc się i babrając w nadbrzeżnym błotku. Ale takie wakacyjne paskudzenie i świnienie, to zupełnie coś innego niż brukanie miejskie.
Komentarze
Małgorzata TP
18 lipca 2013Powrócona z wakacji?
Lubie w lecie takie długie ciuchy. Ostatnio wycieram po chodnikach za długie spodnie. Ale i tak je uwielbiam :)
pozdrawiam ciepło, Małgosia
Monika Frese
18 lipca 2013Powrócona i stęskniona.
No właśnie widziałam, że ciut wyszargane, ale i tak zjawiskowo i powiewnie:).
Cześć Małgosiu, miło Cię widzieć. Bardzo:).
Aga
18 lipca 2013Spodnica super, jak narazie nie posiadam, ale niedlugo wyjazd nad morze, wiec pewnie sie zaopatrze w takowa. Chetnie bym sobie sama uszyla, ale jokos czasu brak i zapalu zero. Czekam z utesknieniem za zakupy urlopowe i mam nadzieje, ze sie rozczaruje. I ciesze sie ogromnie, ze Cie widze (juz niedlugo live). Duze buziaki dla Was. ;-)
Monika Frese
18 lipca 2013No faktycznie musisz mieć przynajmniej jedną. Takie powiewno – przewiewne nastroje cieszą latem oczy, ciało i serce, zwłaszcza nad morzem:).
Na luksusowym deptaku nadmorskim z pewnością znajdziesz coś odpowiedniego. I może ceny będą już opadowe… hmm, no nie wiem.
Ja też się cieszę! Przyjeżdżaj już w końcu:)))
bastamb
18 lipca 2013Tak, na urlopie sprawdza się w 100%, pięknie wyglądasz, śliczne zdjęcia…pozdrawiam…
Monika Frese
18 lipca 2013Ja zrelaksowana, pan mąż zrelaksowany… no to całkiem, całkiem nam powychodziło:).
Przymierzam się właśnie do wersji swobodnie – miejskiej. Ale chyba bez szargania i włóczenia się nie obejdzie. Poeksperymentujemy. A co tam:)))
ja katya
18 lipca 2013Pięknie wyglądasz! Dobrze, że już wróciłaś, chociaż urlop nad morzem, z towarzyszącym zapachem róż, to mogłoby trwać i trwać, i trwać…:) No tak, maxi idealnie wkomponowuje się w urlopowy klimat i nawet kilka drobnych plamek po zgniecionych muszkach nie razi na niej tak bardzo jak w czasie pozaurlopowym:D
Cieszę się, że już jesteś, czekam niecierpliwie na kolejne wpisy!!!! Buźka!:))
Monika Frese
18 lipca 2013Mów co chcesz, ale jodowy, nadmorski klimat dobrze robi na cerę:)).
Różane zapachy, ten cholerny wiatr, a i pewnie muszki (eee… czemu akurat zgniecione, a nie na przykład fruwające?), również.
No i co tu dużo mówić, ja jestem dziewczyna midi – maxi. Ale Ty za to chyba nie – ha, poczytałam sobie porządnie dzisiaj!
Ale ładnie mnie witasz, Katyu. Ja też się cieszę:)
Alicja
18 lipca 2013No coz,,przeciez na urlopie powinnysmy sie oplaic a dluga spodnica temu nie sprzyja..ale pomijajac to ,spodnica dluga to spodnica letnia..pozdrawiam i tez jestem za dlugasnymi spodnicami.)
Monika Frese
18 lipca 2013Tyle, że takie blade bladości to się wcale nie opalają.
Chowają się przed słońcem, maskują, kryją i w ogóle trzymają cienia, a potem nazywa się to szlachetną bladością oblicza:).
Alicjo miła, Ty masz jakiś talent czytania w myślach:).
No bo ja już tu niedługo o przypalaniu na słońcu, a Ty właśnie wspominasz…
Wcześniej również raz czy dwa napomknęłaś o tym i owym, a ja w brodę sobie pluję, bo przecie wpis już w planach…
Wszechstronnie utalentowane moje blogowe przyjaciółki, znaczy się:)))
Anonymous
18 lipca 2013Witam milutko pourlopowo. Och, jak miło znowu poczytać i popatrzeć! Widzę,że było pięknie, przestrzennie, nostalgicznie i pachnąco,prawda? A taka spódnica z maleńką górą to hit lata dla dużych i małych. Uwielbiam takie… Irensa
Monika Frese
19 lipca 2013Pięknie, przestrzennie i pachnąco – tak.
Nostalgicznie jest dopiero teraz, kiedy wymęczona upałem miejskim, wzdycham do wspomnień z szarpiącym wiatrzyskiem i lodowato zimną wodą w tle:).
To jakaś podejrzana sprawa z tymi długimi spódnicami… bo ja też uwielbiam i to rok w rok od stu lat.
Dzień dobry Irenso:). Brakowało mi Pani, proszę pani:).
Alicja
19 lipca 2013Ech, Monis,jezeli jestes wkrecona w temat , na jasnowidztwo jestes skazana..pytania i sugestie nasuwaja sie same.Twoje spostrzezenia czesto sa tez moimi i wydaje mi sie ze czytam siebie.Milego dzionka i pedze do pracy..acha moje ciuszki nie szyja sie bo jestem na etapie wymiany i szycia zaslon kotar, firan nie tylko tu w Wiedniu ale takze na wsi, w domu pod Wiedniem.A ciuchy beda niestety inne bo slub mojej Lus bedzie w pazdzierniku i pogoda nie bedzie sprzyjac szmatkom powiewnym(szyfon, tiul, zorzetka).Pozdrawiam wciaz slonecznie i czekam na nastepny post)
Monika Frese
19 lipca 2013Zawstydzam się okropnie, widząc Twoją cierpliwość i pracowitość.
Więc jutro będzie znowu coś do poczytania – pilnie odrabiam zaległości:).
Miłego dnia, Alicjo:)
Justek
24 lipca 2013Ja też muszę koniecznie zmajstrować jakąś maxi :) Wybieram się wkrótce nad polskie morze, więc będzie jak znalazł :D
Monika Frese
24 lipca 2013Koniecznie! To przecież tylko kilka pasków przymarszczonego materiału, a relaksacyjno – rewelacyjny efekt gwarantowany:).
No i okazuje się, że to majstrowanie wychodzi wcale nieźle. Szafirowe fałdy są bardzo zachęcające.
Ciepło pozdrawiam:)