No tak… dobra koszula. Albo trudniej: dobra koszula dla dorosłej kobiety. Gdzie taką namierzyć? Czy pośród gotowej, sklepowej konfekcji można w ogóle znaleźć dobrą białą koszulę damską?
Zaraz się przekonamy, ponieważ właśnie zapraszam Cię na pierwszy z czterech odcinków serii pt. “Koszula z dobrym rodowodem”, w ramach której przyjrzymy się blisko kilku bardzo ładnym modelom.
Moje własne poszukiwania Koszuli Idealnej w zasadzie zakończyły się sukcesem. Znalazłam swoją markę i zgodnie z wyznawaną, upraszczającą życie filozofią odzieżowej dyscypliny, jestem jej wierna. W zasadzie. W zasadzie, ponieważ popularność wpisu “Biała koszula. Namacalny dotyk jakości” oraz powtarzające się w komentarzach i bezpośrednich mailach prośby o polecenie konkretnych firm szyjących dobre koszule, wpłynęły na mnie motywująco.
Dobra koszula… dobra koszula… dobra koszula… powtarzałam sobie jak mantrę przez całą zimę, ale do działania tak naprawdę zainspirowała mnie dopiero rozmowa na temat wiosenno-letniej kolekcji Wólczanki, pod jednym z marcowych wpisów. Z dyskusji tej narodziła się myśl omówienia kilku modeli białych koszul. Sam pomysł wydał mi się świetny, ale wyciągnięcie wniosków na temat jakości ubrania wyłącznie na podstawie zdjęć reklamowych, uznałam za:
a) niepoważne,
b) nierzetelne,
c) i po prostu niemożliwe.
Koszulę, podobnie jak każde inne ubranie, trzeba wziąć w ręce, założyć i poczuć na własnej skórze. Nie wystarczy obejrzeć zdjęcia i przyjrzeć się paru szczegółom na ekranie, tym bardziej, że na zdjęciach najczęściej wcale nie widać rozstrzygających detali, a informacja na temat produktu i sam opis są zwykle bardziej niż ogólnikowe.
Zdecydowałam się więc na kolejny eksperyment na żywym organiźmie, zamawiając do przetestowania kilka modeli białych koszul:
- Wybrałam trzy firmy: dwie, które znam i do których mam zaufanie oraz jedną, która specjalizuje się w szyciu koszul (i co do której miałam wielkie nadzieje. Moim marzeniem było “polskie, więc dobre”).
- Nie mam ochoty na poliestrowe mieszanki bawełny, powyciągane nitki, bylejakie szwy albo tanie, plastikowe guziki, dlatego chociaż wybrane przeze mnie marki różnią się między sobą cenami, wszystkie sklasyfikowałam jako należące do kategorii premium. Pod względem prezentacji internetowej wszystkie trzy robią nienaganne wrażenie, kierując swoją ofertę do eleganckiej, dorosłej klientki.
- Wybierając bluzki kierowałam się własnym gustem oraz…pragmatyzmem, tzn. wybierałam koszule, które chętnie miałabym w swojej szafie, mając nadzieję, że nie będę musiała odsyłać ich z powrotem.
Znasz mnie. Jestem krytyczna i wymagająca, chociaż próbuję być obiektywna jak to tylko możliwe. Jednak jeśli obiektywizm miałby oznaczać zgodę na to, co proponuje nam rynek odzieżowy w masowych ilościach: kiepskie tkaniny oraz źle uszyte i źle wykończone ubrania – będę się trzymać własnych, bardzo subiektywnych kryteriów.
A więc dobra koszula. Ale gdzie ją znaleźć? W kolejnych trzech częściach przedstawię ci wyniki moich testów. Startujemy już jutro.
Cześć
Na serię „Koszula z dobrym rodowodem” składają się następujące wpisy:
- Koszula z dobrym rodowodem
- Koszula z dobrym rodowodem. Ja i Massimo Dutti
- Koszula z dobrym rodowodem. Ja i Wólczanka
- Koszula z dobrym rodowodem. Ja i Ralph Lauren
Wpisem, który zainspirował tę serię był „Biała koszula, czyli namacalny dotyk jakości” i to właśnie od niego polecałabym zacząć lekturę.
Komentarze
555
19 lipca 2015Już się nie mogę doczekać!!!
Monika Frese
20 lipca 2015No to masz! Już :-)
Aleksandra J.
20 lipca 2015No to sa nas dwie.
Kupno damskiej klasycznej koszuli to koszmar.
Osobiscie jeszcze nie znalazlam.
Mialam na oku damska odmiane meskiej koszuli Kastora.
Jednak do tej pory nie trafilam do ich (damskiego) sklepu.
Moze przy kolejnych Bozonarodzeniowych odwiedzinach u mamy.
Mialam za to podejscie do damskiej Wolczanki.
Niestety moze dlatego ze wiosna (byly resztki dlugich rekawkow – a takiej szukalam)
i totalnie nie odpowiadaly mi wzory.
Ps. Dla meza wole kupowac Kastora niz Wolczanke.
Czekam na dalszy ciag :)
Monika Frese
20 lipca 2015To prawda. Kupno damskiej klasycznej koszuli to nie jest bułka z masłem.
O Kastorze nie będzie, ale o Wólczance tak. Ciekawe czy nasze spostrzeżenia będą podobne?
Ciąg dalszy nastąpił :-)
Wiktoria
20 lipca 2015Czekam również. Biała koszula, to chyba dla mnie najukochańsza rzecz, jeśli chodzi o ubrania…Nawet na pewno,bo próbowałam przeciwstawić jej jakąś konkurencję i nic nie przyszło mi do głowy…No może sukienka (po pewnym namyśle). Pozdrawiam
Monika Frese
20 lipca 2015O! Tego nam właśnie trzeba! Koszulowej specjalistki :-)
Mam nadzieję, że będzie Pani mogła uzupełnić moje wnioski własnymi doświadczeniami, Wiktorio. A nawet jeśli nie, to i tak każda uwaga w stylu “gdzie, jak i dlaczego?”, bardzo by nas tu wszystkie interesowała.
I ja ciepło pozdrawiam
Weronika
21 lipca 2015Nareszcie, bo w mojej szafie nie ma ani jednej koszuli. Ani jednej! Poważnie.
Monika Frese
21 lipca 2015I może tak powinno zostać?
Szczuplutka figura na pewno będzie dobrze wyglądać w tych wszystkich cudownych, niebanalnych modelach oversize, ale… nie ma przymusu posiadania we własnej szafie bluzki koszulowej. Sukienka tak, ale koszula – tylko jak kto lubi :-)