Wpadłam! Ogarnięta chciwą żądzą zapomniałam o ostrożności, zacieraniu śladów, tuszowaniu dowodów.
I wcale nie chodzi o dręczący sumienie rachunek, który i tak zginie w gąszczu przekazów, faktur i paragonów. Chodzi o to, że zupełnie nie pamiętałam o tym, że moja przesyłka dojdzie akurat dzisiaj. Dzisiaj, to znaczy w dniu, w którym Pan Małżonek wziął sobie spontanicznie wolne i plącze się beztrosko po obejściu.
Tak więc dowód rzeczowy, czyli wielka, dostarczona prosto z Włoch paczka, wpadła prosto w jego ręce!
I co?
Jak to co? I to było najgorsze: nawet nie mrugnął okiem!
A ja się pytam, co to za mąż, który nie zapyta nawet swej ślubnej połowicy dlaczego dokonała finansowego nadużycia, obciążając budżet domowy na kwotę przyprawiającą o ból głowy? Co to za mąż, który nie zażąda natychmiastowego usunięcia dowodów przestępstwa? Dlaczego nie zablokuje konta? Dlaczego nie zagrozi rozwodem? Dlaczego… och!
On… pewnie mnie już nie kochaaa!!! Tacy są właśnie mężczyźni!
P.S.
Jesteście ciekawe co jest w środku?
Wytrzymajcie proszę jeszcze troszkę. Tylko do następnego razu:)
Komentarze
Iwona Dohrmann
8 listopada 2013Chętnie przygarnę takiego małżonka… ;DDD
Monika Frese
8 listopada 2013Bigamia? W samym środku katolickiego Paragwaju?
Nie oddam:))
ja katya
8 listopada 2013A to ci reklama! Męża, ma się rozumieć. A zawartości paczki jestem bardzo ciekawa naciesz się i pokazuj:)))
Monika Frese
8 listopada 2013Tak właśnie zrobię.
Mam cały weekend, tylko ja i moje… auć! Ugryzłam się właśnie mocno w język:))
Alicja
8 listopada 2013wow..co za maz..wspanialy..kocha..napewno kocha…a czy w srodku jest tez cos dla niego? w tej paczce?..domyslam sie ze nie.Pozdrawiam milo i poczekam na rozpakowanie.)
Monika Frese
8 listopada 2013Dziękuję Alu za najmilsze słowa:).
Ale dobrze się domyślasz – zawartość jest wyłącznie dla dużych dziewczynek. Choć i mąż powinien mieć przyjemność. Z podziwiania!
liwias
8 listopada 2013Dla dużych i grzecznych zapewne, skoro maż nawet okiem nie mrugnął :) Albo może dla bardzo niegrzecznych i zaniemówił biedaczek ;)))
Monika Frese
8 listopada 2013Przyznam, że coś w tym jest. Grzeczne dziewczynki nie nosiłyby przecież takich wielgachnych… ała!
Mój biedny język… zdążyłam w ostatniej chwili:))
bastamb
8 listopada 2013Jestem ciekawa, pewnie jakieś cudeńka…
Monika Frese
8 listopada 2013Włoskie cudeńka:).
Pozdrawiam ślicznie i weekendowo Barbaro:))
Anonymous
8 listopada 2013Dziewczyny, nie ekscytować się!!! TAM jest makaron wielojajeczny:)-
po zjedzeniu którego jest się grubym jak ruska armata.
Monika, za co Ty nas tak torturujesz?
elka:))
Monika Frese
9 listopada 2013Taki wrodzony, paskudny charakter:))
Małgorzata TP
9 listopada 2013Włoskie cudeńka dla dużych dziewczynek, z których to cudeniek mąż też będzie czerpać przyjemność … Brzmi co najmniej dwuznacznie :)
A tak poza tym – zaprosiłam Cię na moim blogu do małej spowiedzi :)
Monika Frese
9 listopada 2013Jak dla mnie, całkiem jednoznacznie… ale to nie to:).
Już zaglądam, o co się rozchodzi.